Skip to content

Ruch Muzyczny

W „Ruchu Muzyczny” regularnie publikowałem eseje poświęcone muzyce współczesnej oraz związkom muzyki z literaturą, teatrem i filmem. Pisałem m.in o Tadeuszu Różewicz, Tomasie Tranströmerze, Bogusławie Schaefferze, Philipie Glassie, Stanisławie Radwanie, Jerzym Grzegorzewskim, Larsie von Trierze i Stefanie Themersonie oraz Stanisławie Wyspiański i Zygmuncie Koniecznym. Poniżej prezentuje fragmenty z wybranych tekstów.

Pełna lista esejów opublikowanych w „Ruchu Muzycznym”
    1. Milczenie brzmień, „Ruch Muzyczny” 2014 nr 3 [tekst online]
    2. Muzyka jest więzieniem ciała. Muzyka według Larsa von Triera, „Ruch Muzyczny” 2014 nr 4 [tekst online]
    3. Nieznośna lekkość awangardy, „Ruch Muzyczny” 2014 nr 6 [tekst online]
    4. Obcy, „Ruch Muzyczny” 2014 nr 9 [tekst online]
    5. Dialogi i spotkania. Hilliard Ensemble, „Ruch Muzyczny” 2014 nr 12[tekst online]
    6. Podróż do kresu nocy. Schubert – Müller – Barańczak, „Ruch Muzyczny” 2015 nr 3 [tekst online]
    7. Dysonanse albo palimpsesty. Radwan/Grzegorzewski, „Ruch Muzyczny” 2015 nr 4 [tekst online]
    8. W najczulszym punkcie zmysłów, „Ruch Muzyczny” 2015 nr 6 [tekst online]
    9. Kanon XX/XXI: Arvo Pärt. „Ruch Muzyczny” 2015 nr 9 [tekst online]
    10. Symfonie Teatru, „Ruch Muzyczny” 2016 nr 2 [tekst online]
    11. Drżenie dźwięków: Melancholia muzyki, „Ruch Muzyczny” 2016 nr 4
    12. Kanon XX/XXI: Philip Glass, „Ruch Muzyczny” 2016 nr 12
    13. Wyznanie wiary. O teatrze operowym Patrice’a Chéreau i Daniela Barenboima. „Ruch Muzyczny” 2017 nr 3
    14. Muzyka, czyli tajemnica. O poezji Tomasa Tranströmera, „Ruch Muzyczny” 2017 nr 4
    15. Wyspiański. Symfonie rozpaczy i śmierci, „Ruch Muzyczny” 2017 nr 10
    16. Konieczny – Muzyka – Poezja, „Ruch Muzyczny” 2019 nr 4

Nie wiem, czy są chwile, gdy Bogusław Schaeffer nie pisze żadnej sztuki teatralnej, nie komponuje kolejnego utworu lub nie pracuje nad nową grafiką. Katalog dzieł tego krakowskiego „poliartysty” (słowo trochę kanciaste, ale jak znaleźć lepsze określenie?) może onieśmielać i wpędzać w kompleksy: to przecież ponad czterysta kompozycji, niemal pięćdziesiąt dramatów, a do tego jeszcze grafiki, książki teoretyczne i podręczniki (które w świecie muzycznym znamy chyba wszyscy). Pewnym złośliwym pocieszeniem byłoby, gdyby Schaeffer pisał tak dużo z powodu grafomańskiej namiętności twórczej. Tak jednak nie jest: ten kompozytor/dramaturg/grafik/teoretyk poniżej pewnego poziomu nie schodzi, wiedziony jakąś wrodzoną intuicją (którą potocznie nazywamy geniuszem), a zdarzają mu się też dzieła wybitne.

Skąd zatem owa niemalże młodzieńcza energia, która każe – mimo sędziwego wieku i niekwestionowanej pozycji klasyka i mistrza – wciąż poszukiwać i odkrywać na nowo? I dlaczego zdecydował się na uprawianie aż tylu dziedzin sztuki, jakby w każdej było mu za ciasno, jakby każda miała niewystarczający język? Jest to na tyle silne, że kiedy piszemy o Schaefferze, ciężko nam użyć jednego słowa – a najbardziej odpowiednie wydają się oddzielone ukośnikami określenia. Wreszcie: czemu uznał, że akurat najlepiej, poza muzyką (która jest jego pramatką), będzie czuł się w teatrze? Co spowodowało, że z eleganckich filharmonicznych estrad najkrótsza droga wiodła akurat do oświetlonych reflektorami scen?

(Nieznośna lekkość awangardy, „Ruch Muzyczny” 2014 nr 6 – cały tekst)[/su_lightbox_content]