Skip to content

Kwiecień (2016)

A kolejnym krokiem będzie ciemność. Nie musisz, tylko po po prostu zostań ze mną jeszcze na chwilę, tutaj. Nie mam już siły, naprawdę. Wytrzymam jeszcze tylko jeden dzień, jedną noc, a potem odejdę. / Ale to przecież tylko zmęczenie. Wyśpisz się, i wszystko będzie tak jak dawniej. / Nie, nic już nie będzie. Powiedziała dotknij mnie, mam miękką i jasną skórę, oczy, które dawno nikogo nie widziały, głos, który do nikogo nie mówił od wielu tygodni. / Miasto było ciemne i odchodziło, po ulicach błąkali się ostatni straceńcy nocy – to już! – to już! – to już! – to ta chwila – nie, ja nie jestem jeszcze gotowy, poczekaj chociaż trochę – tyle zostało do powiedzenia, w końcu trzeba ze wszystkimi się pożegnać, napisać drżącą ręką listy, na których nerwowe linie śmiertelnego pisma układają się w żałobne fale. / Wiem, że popełniłem błąd. – Ale już nie można nic cofnąć? To zaszło za daleko. / dlaczego nie pisałeś? – wiesz, byłem bardzo zajęty – trzeba było przynajmniej dać sygnał, że żyjesz – ale ja już wtedy nie żyłem / Wracałem wieczorem miastem – mijałem ludzi ulice ostatnie tramwaje pary trzymające się za ręce w oknach kawiarni wszyscy roztapiali się we mgle jakby tracili twarze i pozbywali się ciężkiego ciała, stawali się duchami ulatującymi ze spalinowym dymem / Proszę cię, nie przychodź już do mnie, nic nie mów, nie dzwoń to już wszystko nieważne tego nigdy nie było – to brzmi jak jakiś pensjonarski monolog – nigdy nie byłem nikim innym – ale… – wiesz sama, to wszystko takie żałosne / widzisz to? – co? – no, to tam? – przecież tam nic nie ma – no właśnie! / Wracałem do domu, na peronie kolejki podmiejskiej stała kobieta; tuż przy torach, już za żółtą linią bezpieczeństwa. Spojrzałem na nią, miała blada twarz, za którą krył się jakiś bezgraniczny smutek. Była ubrana całkowicie na czarno. / Wyglądała jak widmo, jakby była stworzona z jakiejś innej materii, a tutaj przyszła tylko na chwilę. Może była tylko widmem, i nie istniała? / nie mogę – nie mogę – nie mogę – nie mogę! / To ty – to ja – nie, mnie już nie ma / Decyzje bez wyjścia: zawsze ktoś odchodzi i znika / Wiesz, widzę Cię po raz ostatni – naprawdę, dlaczego? – po prostu – dlaczego nie wybrałeś mnie? – nie ja wybierałem, wybierał ktoś inny – kto? / cisza / cisza / cisza / A kolejnym krokiem będzie ciemność / Wszedłem do kościoła – był pusty – byli w nim wszyscy poza Bogiem – podchodzę do krzyża – z ran płynie czarna krew – ma gęsty słodki smak / I znowu noc / I znowu dzień / I noc / Mijanie ulic ludzi głosów / Tłumy pustki / SIedzi za mną, a ja na nią patrzę: od patrzenia już tylko krok do grzechu / Wstałem trochę wcześniej niż zwykle i spojrzałem w lustro. Zobaczyłem tylko swój cień / Wiedziałeś, że to wszystko się tak skończy – tak, wiedziałem – więc dlaczego? / Zobaczyłem grób, był pusty. Ucieszyłem się, i krzyczałem /istnieje – istnieje – istnieje! / Szukałem go wszędzie, ale nie znalazłem. Mówili mi, że nigdy go nie było, że w ogóle się nie narodził. / Zamknąłem oczy – spałem bardzo długo – już nigdy się nie obudziłem / Więc to wszystko było snem? – A czym innym mogło być? / Nic – nic – nic / Naprawdę, już nie nie musisz, tylko zostań ze mną – ale z kim? – ze mną – ale tutaj nikogo nie ma. / nikogo – nikogo – nikogo – nikogo – nikogo / Synu, teraz pora na rachunek sumienia – Ale ja nie wiem, jak to nazwać – Nie musisz nic nazywać, i tak wszyscy wiedzą o co chodzi. Po prostu się przyznaj – Ale do czego? – No, do tego. – Czyli? – Zrobiłeś wtedy ten pierwszy krok. – Wiesz przecież, że nie było innego wyjścia. – WIem. – To dlaczego wina jest moja – Nie ma innego wyjścia / Muszę już wracać, bardzo miło się z Tobą rozmawia / jej twarz ma barwę piasku utopionego w ciemnym morzu mojej niepamięci / Tak, kawa. Bardzo dobra. Dziękuję, miło ze przyszedłeś / Miło, że odszedłeś / Dobrze, że jesteś / Dobrze, że Cię nie ma / A kolejnym krokiem będzie ciemność / Wracałem wieczorem miastem – żadnego miasta już nie było / Nadjeżdżał jakiś tramwaj / wszystko tutaj znika –  znika –  – znika – – – słowa toną w echu mojego twojego naszego milczenia – krok – – – kolejny – – – ciem – – – ność – – – i już – tylko – – – pozostaje… – – – odbicie – – – cień – – – nie – – – nie – – – nie – – – // – – – // – – – // – – –  – – –  – – –

kwiecień 2016